33. Telekom Vivicittá Budapest Halfmarathon
Po kilku ciężkich tygodniach związanych z zakończeniem kolejnej edycji CITY TRAIL przyszedł czas na kolejną próbę ataku na rekord życiowy. Tym razem padło na dystans półmaratonu. Przyznaję – nie czułem się najlepiej w ostatnich tygodniach. Bardzo duża liczba wyjazdów i natężenie dni eventowych, w trakcie których 8-godzinny dzień pracy trzeba skompensować do kilku godzin, a popołudniami zorganizować ceremonie zakończenia – nie sprzyjają budowaniu formy sportowej.
Gorsze samopoczucie potwierdzały też wyniki krwi, zdecydowanie słabsze od poprzednich (kompleksowe badania robię co 3-4 miesiące). Jednak fakt, że od mojego półmaratonu w Neapolu (01:13:09), kilku rywali poprawiło mój rekord życiowy lub się do niego mocno zbliżyło był na tyle silną motywacją, że postanowiłem spróbować.
Maniacka vel. „Recordowa” Dziesiątka, czyli historia kultowego biegu
Przed startem w tegorocznej Maniackiej Dziesiątce (zmiana nazwy tego biegu boli mnie bardziej niż dekomunizacja nazw ulic – mimo iż zdarza mi się przez to błądzić w Warszawie) wróciłem do mojego zestawienia na blogu – które jak byłem przekonany wstawiłem jakieś 3-4 lata temu. Zdziwiłem się bardzo, kiedy okazało się, że zestawienie zawiera tylko 7 biegów, bo stworzyłem je na początku marca 2012 roku!
Ponieważ lubię bawić się statystykami i różnymi zestawieniami – postanowiłem powtórzyć ten wpis, biorąc pod lupę wszystkie 14 edycji. Na początek kilka słów „pozasportowych”. Maniacka jest dla mnie bardzo ważnym biegiem, ba – nie tylko dla mnie jest ważna, o czym może świadczyć frewkencja i szybkość wyprzedawania się pakietów startowych.
Zurich Maratón de Sevilla 2018 – NEW PB!
Maraton w Sewilli był moim dziesiątym maratonem (dla złośliwych dodam, że ukończonym). Główny cel od kilku startów pozostawał ten sam – złamać 2 godziny i 35 minut. Z tą różnicą, że o ile w kwietniu 2016 w Hamburgu był to cel „marzenie”, o tyle teraz był to plan minimum.
Taktyka na ten bieg była jeszcze bardziej ambitna – pobiec pierwszą połowę w tempie 3:38/km (czyli półmaraton w 1:16:40), a później spróbować delikatnie przyśpieszyć lub w razie problemów walczyć o utrzymanie tempa.
2. Maraton Lubelski
2. Maraton Lubelski przeszedł do historii… Mimo, że biegałem w tym roku bardzo mało, a dzień wcześniej 12 godzin pracowałem przy organizacji eventu w oddalonym o 430 kilometrów Toruniu – w ramach treningu stanąłem na starcie.
Maraton reklamował się jako „górski maraton w mieście”… i z punktu widzenia uczestnika śmiało mogę powiedzieć, że to trafne określenie. Mogę jednak powiedzieć również, że raczej nie przeszkadzają mi takie warunki… 🙂 Zdecydowanie łatwiej biega się, kiedy po jednym podbiegu, widać już kolejny – niż wtedy kiedy przez 34 kilometry trasy czekasz na ten jeden jedyny (np. Warszawa, czy Poznań) – w takim wypadku po prostu trzeba się z tym pogodzić, albo od razu zrezygnować z dobrego wyniku…
Treningi i starty w 2013 – część I
Mimo że niewiele biegam całkiem sporo startuje. Stosunkowo niewiele ze swoich tegorocznych startów dotychczas opisałem. Ponieważ wiele z tych biegów miało charakter naukowy – startowałem, żeby sprawdzać reakcję swojego organizmu, testować różne rozwiązania, no i oczywiście – dla tego że lubię (w ogóle to BiegamBoLubię :)). Mając na uwadze wspomniane cele – opisanie tego jest dla mnie dość ważne. Aby nie zanudzić arcydługim wpisem podzielę go na kilka pojawiających się w mniej więcej tygodniowych odstępach czasowych. Pierwsza część jest zadedykowana tym, którzy zastanawiają się ile prawdy jest w moich wypowiedziach o braku treningu (Wasyl, Słonik). Postanowiłem policzyć ile treningów zrobiłem w tym roku, ile wyszło z tego kilometrów i porównać to do zeszłorocznych przygotowań do Maratonu Poznańskiego.